Trudno było o łatwiejszego rywala na starcie 26. mistrzostw świata w piłce ręcznej kobiet. Reprezentacja Polski, mimo przestojów w grze, pewnie pokonała Iran i po pierwszej kolejce grupy F przewodzi w tabeli. Schody zaczną się już w sobotę, gdy Biało-czerwone zmierzą się z bardzo groźnymi Japonkami.
Worek z bramkami otworzyła rodowita lublinianka Aleksandra Tomczyk, dla której jest to pierwszy wielki turniej w barwach reprezentacji. Po niespełna 150 sekundach gry i trafieniach innej zawodniczki MKS FunFloor Lublin Magdy Balsam oraz Karoliny Kochaniak-Sali Biało-czerwone prowadziły już 3:0.
Rywalki miały ogromne problemy z elementarzem piłki ręcznej, czyli chwytem, kozłowaniem i podaniem. Pierwszy rzut na naszą bramkę oddały dopiero w piątej minucie, wcześniej popełniały tylko niewymuszone błędy. Na listę strzelczyń wpisała się nawet bramkarka Adrianna Płaczek, korzystając z gry Iranek bez golkiperki.
Przy stanie 9:1 o czas poprosił trener Gholamali Akbarabadi. Reprymenda wyraźnie pomogła, bo chwilę po powrocie na boisko jego podopieczne zdobyły drugiego gola po atomowym rzucie Nastaran Koudzarifarahani. Arne Senstad mógł spokojnie rotować składem, stąd w drugim kwadransie na plac gry weszła choćby trzecia z zawodniczek MKS FunFloor Paulina Masna.
Trudno było jednak nie odnieść wrażenia, że po fazie pełnej kontroli, Polki nagle zeszły na poziom rywalek, zatraciły koncentrację i zaczęły tracić łatwe gole. Zmiana wyniku z 13:4 na 13:7 czy sześć minut bez skutecznej akcji niedobrze świadczyły o profesjonalistkach w starciu z amatorkami. Końcówka pierwszej połowy przyniosła powrót do nieco lepszej gry Polek, które na przerwę zeszły z dwucyfrową przewagą. Nawet największy pesymista nie przewidziałby jednak tego, że Iranki zdobędą aż 8 goli.
Druga połowa zaczęła się od ósmej już tego dnia parady Fatemeh Khalili. Bramkarka Azjatek tym razem odbiła rzut karny egzekwowany przez Monikę Kobylińską. Chwilę grozy przeżyliśmy też po zderzeniu aktywnej Darii Michalak, która na szczęście nie ucierpiała poważnie.
Nasze rodaczki sukcesywnie powiększały przewagę, w czym największy udział miały skrzydłowe Balsam i doskonale znana w Lublinie Dagmara Nocuń. W ekipie rywalek podobać się mogła Fatemeh Merikh, autorka sześciu z dwunastu pierwszych trafień nominalnych gości.
Z ciekawostek można wspomnieć o dwóch golach Barbary Zimy, która poszła w ślady Płaczek i rzutami przez całe boisko wpisywała się na listę strzelczyń. Bramkarkę Zagłębia warto tez pochwalić za dwa obronione karne. W meczu pozbawionym sportowych emocji nie pozostawało nam nic innego.
Jak wypadły trzy kadrowiczki z Lublina? Największy plus postawimy przy nazwisku prawoskrzydłowej Magdy Balsam, przyzwoicie wypadła Aleksandra Tomczyk, natomiast dużo większe możliwości niż te zaprezentowane w czwartek ma leworęczna Paulina Masna, mająca uzupełniać na prawym rozegraniu kapitan Kobylińską.
Czwartkowe zwycięstwo w Herning praktycznie zapewniło awans Polkom do drugiej fazy turnieju. Z każdej grupy trafią do niej po trzy najlepsze ekipy, a ewentualna wygrana Iranu z Niemkami czy Japonkami jest po prostu nierealna.
Polska – Iran 35:15 (18:8)
Polska: Płaczek 1, Zima 2 – Galińska 2, Kobylińska 3, Balsam 6, Matuszczyk, Górna 2, Tomczyk 2, Rosiak 4, Głębocka, Urbańska, Michalak 4, Kochaniak-Sala 3, Uścinowicz, Masna, Nocuń 6. Trener: Arne Senstad.
Iran: Khalili, Lak, Mohammadi – Zandi, Merikh 6, Rahmanian, Shahsavari 2, Badvi, Vatan Parast, Eizadgasht 1 , Norouzi, Kiyaniara 1, Faghihi 1, Koudzarifarahani 3, Oshaghi, Rajabi. Trener: Gholamali Akbarabadi.
Sędziowali: Kristof Altmar i Marton Horvath (Węgry)
Drugi mecz grupy F:
Niemcy- Japonia 31:30
Tabela:
1. Polska 2 (35:15)
2. Niemcy 2 (31:30)
3. Japonia 0 (30:31)
4. Iran 0 (15:35)
Następne mecze:
Iran – Niemcy, sobota 18.00
Polska – Japonia, sobota 20.30
Japonia – Iran, poniedziałek 18.00
Niemcy – Polska, poniedziałek 20.30